Wczorajszy pokaz Xbox Games Showcase obfitował w zapowiedzi, które wzbudziły zainteresowanie graczy. Jednakże w przypadku jednej gry widzowie mieli silne deja vu i Microsoft musiał się tłumaczyć z podobieństw Clockwork Revolution do BioShock: Infinite.
Jeśli znacie trzecią część serii
BioShock, trailer gry studia
inXile Entertainment z pewnością wzbudził u Was skojarzenia z tamtą produkcją. W końcu w obu tytułach wykorzystano stylistykę steampunku, a wszechobecne maszyny (niekoniecznie) parowe można spotkać tak w Kolumbii, jak i w Avalonie.
Oliwy do ognia dolał Butmac, internauta podający się za producenta zwiastunów
BioShock Infinite. W swoich wpisach Twitterze zestawił screeny z tej gry (lub jej trailerów) z ujęciami ze zwiastuna
Clockwork Revolution, zwracając uwagę na podobieństwa nie tylko między miastami z tych produkcji, ale też dwiema postaciami, które – jak sugeruje – są nieco zbyt zbliżone wyglądem.
Do podobnych wpisów odnieśli się zarówno
Microsoft, jak i Brian Fargo, szef
inXile. Gigant z Redmond zapewnił, że wszelkie podobieństwa
Clockwork Revolution do
BioShock: Infinite są zupełnie przypadkowe, a
„gracze będą mogli w pełni personalizować swoje postacie”.
Z kolei Fargo, jeszcze przed pojawieniem się wpisów Butmaca, podkreślił, że
Clockwork Revolution to
„prawdziwe RPG” w stylu poprzednich dzieł studia
inXile (oraz samego Briana Fargo, w tym
Arcanum). Tym samym grze daleko do
BioShocka, mimo nacisku położonego na strzelanie i porzucenia widoku izometrycznego na rzecz perspektywy pierwszej osoby.
Jakiekolwiek by nie były inspiracje twórców,
Clockwork Revolution może być pociechą dla graczy, którzy nadal czekają na powrót
BioShocka. Albo przynajmniej na inną grę ojca serii, Kena Levine’a.
Źródło:
"Entelarmer" - GRY-OnLine
|
Klemens
|
2023-06-12 18:38:50
|
|